Czy można było sobie wyobrazić bardziej zaskakujący moment na publikację „Glissanda” poświęconego internetowi niż pandemia – czas, kiedy puls muzyki wykonywanej na żywo zamiera, a przyśpiesza tętno internetowych transmisji? Sytuacja ta bezlitośnie zweryfikowała nierówności od zawsze tkwiące w muzyce w sieci. Tym samym wymusiła przeformułowanie strategii twórczych, a swoją optykę w nowych warunkach zmienili także autorki i autorzy tego numeru. Jednak jeszcze na długo przed tym, jak wirus zaczął zbierać śmiertelne żniwo w świecie rzeczywistym, w naszych głowach kiełkowały pytania o relacje świata wirtualnego ze współczesną muzyką i ich znaczenia dla jej odbiorców(-czyń), twórców(-czyń), różnych obiegów, ewolucji oraz recepcji.<br>
Numer został podzielony na dwa dopełniające się segmenty: teoretyczny i praktyczny. Teksty wyszły spod piór (a raczej klawiatur) osób o różnym backgroundzie, co pokazuje potrzebę poszerzania refleksji o nowe perspektywy w pisaniu o internecie w muzyce i muzyce w internecie. Od osobistych mikronarracji wokół platform streamingowych, po fragment publikacji odkrywającej niepokojącą politykę jednej z nich, dryfujemy po oceanie internetowych archiwów, niekiedy na pirackim statku. Opisujemy też konkretne strategie twórcze zakorzenione w sieci, inspirowane nią, ale i krytycznie ją komentujące: memy, sztuczna inteligencja, algorytmy, e-subkultury, net art, a nawet pandemiczno-internetowy program ministerialny.<br>
Nie zapominamy też o fizyczności wirtualnego świata, którą obok routerów współtworzą laptopowe orkiestry, aplikacje mobilne zmieniające soundscape, Internet Rzeczy, a nawet asystenci głosowi. W praktyczno-technicznym dopełnieniu numeru łączymy perspektywy teoretyczek(-ków) i praktyczek(-ków), stając się forum wymiany myśli, know-how, badań, analiz, doświadczeń, praktyk, potrzeb i pomysłów. Mamy świadomość tego, że niniejszy numer „Glissanda” dotyka tylko niewielkiego wycinka zagadnień. Ale czy da się przesurfować cały internet za jednym razem?